Bruksela, 1.02.2006
Haneczko,
Chciałaś, żebym napisała do Ciebie list. O tym, kim jest dla mnie Bóg i dlaczego w Niego wierzę. Nie wiem, czy potrafię Cię przekonać. Nie wiem, czy powinno się przekonywać do Dobra. To abstrakcja, której pojęcie wymaga własnej drogi. Bo – według mądrzejszych ode mnie – najwyższą formą Dobra jest Wolność. Ale spróbuję, ponieważ mnie o to poprosiłaś.
Mówisz, że ciągle czegoś szukasz, że się rozczarowujesz, nie potrafisz trwać w kolejnych związkach. Że tęsknisz za czymś, czego nie potrafisz nazwać. Myślę, że twoje poszukiwania pozostaną bezowocne. Warto unieść się ponad ludzi, a to właśnie daje Bóg. Ja w Niego wierzę i dlatego to, co Ty puentujesz zwątpieniem, ja kwituję pobłażliwym uśmiechem. Na przekór wszystkim skurczybykom, którzy mi źle życzą, włącznie z losem. Akceptuję ład wszechświata, choć czasem nie jest to łatwe. Często modlę się o zachowanie przymierza z Najwyższym – niedoścignionym wzorem i wielkim wyzwaniem. W prostych prawdach mojej religii nie chodzi o szukanie pociechy, ale o to, że łatwiej jest żyć, mając przepis na to, jak dawać, nie oczekując wdzięczności. Może jeszcze na to, jak z godnością poddawać się i przegrywać.
Pytałaś, czym jest piekło, a czym niebo. Myślę, że to stany duszy. Wiem, że nasze ziemskie bytowanie potrafi być zimne i ponure. Egzystencja jest bezwzględna – pożera i wypluwa z jednakową obojętnością. Ale chcę z nią walczyć. Droga do mojego raju wiedzie przez Dobro, Piękno i Prawdę. W tej przestrzeni zawsze jest jasno i ciepło. W wielkiej ciszy rozbrzmiewa boska muzyka. Tam mieszkają ludzie mi bliscy, otwarci na Prawdziwą Sztukę. Herbert o Biblii: – Unoszę się teraz na skrzydłach tej najwyższej poezji. ”...A ziemia była pusta i próżna i ciemność była nad głębokością; a Duch Boży unaszał się nad wodami...” I dalej: „– Ja zawsze marzyłem, żeby być Ateńczykiem, jednym z tych, co za Sokratesem chodzą. Ale teraz proszę, aby mieć namiot blisko namiotu Abrahama, który zamieszkał przy dolinie Mambre, która jest w Hebron i zbudował tam ołtarz Panu.”
Papież Jan Paweł II mówił o szczelinie, która w nas jest i która otwiera nas na nieskończoność. Mówił o głębi Poznania prowadzącej do głębi Oddania. I choć Boga nie można poznać – można Go czuć. Mój prywatny ołtarz to obraz Piero della Franscesca „La Citta Ideale”, kupiony w Urbino, mieście narodzin Rafaela. Obraz wisi nad fortepianem. Półkolista świątynia stoi pośrodku forum w otoczeniu harmonijnej architektury renesansowych budowli. Ani śladu człowieka. Błękit i biel, a w tle otchłań, czerń, ciemności. Gram wpatrzona w ten obraz. Gram do wpółotwartych drzwi świątyni, które chronią Tajemnicę. I dają siłę, żeby zmieniać świat.
Żeby mieszkać w tej przestrzeni, na tym najwyższym poziomie abstrakcji, aby być tam myślą czyli duszą, trzeba w nią wierzyć tak mocno, aż stanie się dla nas, żyjących tu, w dolnych komnatach, prawdą zrozumiałą w naszym beznadziejnie mało giętkim, ludzkim języku. Tylko tam można znaleźć prawdziwą miłość. Miłość-caritas, jaką kocha się wszystkich cierpiących, błądzących, szukających i potrzebujących. Ja tą miłość znam. Wiem, że ty też.
Żeby znaleźć ten skrawek Abstraktu dla siebie, na zawsze, i zamieszkać tam tylko myślą – a tak przecież lubimy żyć najbardziej – trzeba być cichym i pokornym. Bo tylko pokora i milczenie przystoją miłości. Na szczyt tej transcendentnej spirali, za którą jest jasność i życie dla dobrej energii, prowadzi cierpienie. Cierpienie i namiętność, które przekładają się na wytrwałość, obojętnie w jakiej twórczości. To wspinanie się ma na szczęście chyba niewiele wspólnego z pobożnością, choć pobożność jest próbą, deklaracją i manifestacją pokory. Tym trudniejszą, im bardziej niezależny i większy jest człowiek.
Skąd ja to wszystko wiem? Nie. Nie od księdza. Na tę wiedzę trzeba zapracować. Żadnego cytowania innych cytujących. A mimo to ponownie poproszę o pomoc naszego wielkiego humanistę, Jana Pawła II. Powiedział, że są harmonie wieczne, które mają początek w Bogu, a które często są niewidoczne dla człowieka. Kiedy je przypadkiem odkrywamy – stają się uniwersalnym drogowskazem. Człowiek dopiero wtedy będzie mógł tworzyć arcydzieła, kiedy na kształt harmonii Wszechświata uporządkuje własne uczucia. Powiedział, że Miłość i Prawda to siły wyzwalające głębokie instynkty. Pomimo, że pozostawiają nieograniczoną swobodę wyboru, są czynnikiem łączącym i zespalającym ludzi.
Chcę Ci pomóc odnaleźć to, czego szukasz. Chcę ofiarować Ci przyjaźń. Miłość, a raczej Boga, który jest Miłością, musisz znaleźć sama. Jest to samotna droga. Ale wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Idę grać i myśleć. A Tobie zostawiam błogosławioną ciszę.
Kasia
Cambridge, 10.02.2006
Kasieńko,
W pierwszych słowach mojego listu bardzo Ci dziękuję za przyjazd i wysłuchanie moich żalów. Mówiłam Ci już, jak bardzo było mi potrzebne wygadać się przed kimś bliskim. Po twoim wyjeździe wszystko się jakoś ułożyło. Kevin bardzo się cieszył ze spotkania z Tobą i mówi, że powinnaś wpadać częściej.
Przeczytałam mu twój list o Bogu i bardzo go zainteresował. On też wierzy w Boga, ale ma inną religię. Jest w kościele spirytystów. To jest religia podobna do katolickiej, ale oni wierzą bardziej w duchy i próbują z nimi nawiązywać kontakt. Dlatego często robi mi te numery z babcią, o czym ci opowiadałam. Mówi, że ma kontakt z duchem swojej matki. Niedługo oddaje następną pracę z uzdrawiania i za rok powinien dostać dyplom. No i widzisz, tylko ja żadnego dalej nie mam. Ale może spróbuję poszukać chociaż innej pracy, bo moja menedżerka gra mi na nerwach coraz bardziej.
Wczoraj zaniosłam cztery kupony Jackpot, bo uzbierała się strasznie duża kasa. Przez cztery tygodnie nikt nic nie wygrał i teraz pula wynosi 127 milionów. Jak coś wygram, to pierwszy milion przywożę Tobie. Mówiłam Ci, że lubię pomagać ludziom. Nie każdemu oczywiście, ale tym, którzy dla mnie coś znaczą. Dlatego jak wygram, masz milion funtów jak w banku. Kasia, jak będziesz mogła to przyjedź znowu. Tym razem, tak jak chciałaś, zrobię kluski śląskie. Przepraszam, że wtedy nie było.
Ojciec się nie odzywał, a ja też do niego nie dzwoniłam. Może jeszcze kiedyś go spotkam. A jak nie – to nie. Bez łaski. Dobrze, że wiem, jak wygląda. Za to miałam kartkę od brata. Napisał, że chciałby mnie lepiej poznać i że zaprasza do siebie. Jak myślisz, pojechać do niego z Kevinem?
Kasiu kochana, kończę ten krótki list i jeszcze raz bardzo serdecznie Ci dziękuję za wizytę. Nie wiem, czy mogę się czymś zrewanżować. Jeżeli jest coś, co mogę dla Ciebie zrobić, to napisz. Całuję Cię bardzo, bardzo mocno!
Hanka