Kochani, dosyć tej polityki i historycznych rozpamiętywań! Pomówmy o sprawach bardziej przyziemnych, bliższych ciału. Ale nie bójcie się tytułu tego felietonu - pornografii ani u Gnomackiej, ani tym bardziej u naczelnej, nie znajdziecie.
Chociaż, jeśli za pornografię uznać obnażanie nieskromnych przypadłości ludzkiego umysłu, to kto wie...?
Otóż, jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz — mówi przysłowie. Jakich kraj ma krytyków sztuki — takie będzie miał tej sztuki dzieła. Bo utwory nie pasujące do lansowanych standardów Rada Mędrców po prostu „zamilczy” vulgo spłucze. Zapuszkuje jak Szpota, o czym pisałyśmy w poprzednim felietonie. W branży krytyki literackiej prym wiedzie dziś pani Kazimiera Szczuka. Recenzuje, publikuje, przemawia za „milczące owieczki” i prowadzi telewizyjny program. Jednym słowem - narzuca styl. Raz nawet na wizji pocałowała w dłoń szefa TVPI Sławomira Zielińskiego, co Gnomacka przyjęła z dużym uznaniem.
Lansowana przez Salon polityczka-lewaczka, a dla Gnomackiej kaczka-dziwaczka, nie narzeka na brak zajęć. Choć z odbiorem bywa różnie. Nie wszyscy jej krytykę kapują, jak i nie wszyscy kupują, co panią Kazię potrafi wyprowadzić z nerw. Na dowód — krótki filmik, Cierpliwie oglądajcie, bo warto. Gnomacka szczególnie zwraca uwagę na końcówkę, kiedy rzeczona feministka z braku innych argumentów sprzedaje takiego lewego sierpowego młodemu żartownisiowi z mikrofonem, który sugeruje jej „ssać...”, że leci on prosto w ramiona ochroniarza. A teraz - kliknijcie TUTAJ (niestety, film zdjęto. Link nieaktualny). Obejrzeliście? To jedźmy dalej!
Jakiś czas temu naczelna oglądała panią Szczukę na kanale TVP Kultura. Prowadziła wraz z dwiema młodymi osobami rozmowę z — jak go nazwała — autorem „rajskiej baśni dla wyzwolonych dzieci”. Była to powieść oparta na autentycznych faktach, w której występował uczynny czternastoletni chłopiec, trudniący się prostytucją. Autor tej książeczki, literat o nazwisku Pankowski, starszy pan, homoseksualista osiadły w Belgii, stwierdził podczas programu, że kochanie się z dziećmi ma w sobie coś pięknego, czystego i niewinnego. Bo miłość, każda miłość, jest czystym pięknem. Opowiadał także o wyjeździe za granicę i o odkryciu innych niż chrześcijańskie, bo europejskich, wartości. - Jestem religijny — mówił. Religijny, ale niewierzący. Wierzę w ład, jestem utopistą. Pierwszą wielką utopią było chrześcijaństwo, drugą — socjalizm. Teraz mamy ekologię. Głosuję na Zielonych, ale bronię religii, bo dała mi Dziesięć Przykazań i miłość bliźniego...
Jeżeli taką „miłość bliźniego” propaguje pani Kazia, i jeżeli takiego bełkotu słucha z poważną miną, to wcale nas nie dziwi, że skończyła jako feministka. Gnomacka pyta: który rozsądny chłop chciałby się z nią ożenić, a tym bardziej mieć dziecko? Tak więc pozostaje jej „ssać paukę”. I dobierać nam lekturę. Czasem myślimy, że to szczęście narodowe, iż czytelnictwo upada. Co by było, gdyby lud wychowywali tacy... artyści? Dla nas - tragedia!
