...czyli czym zakończyły się polityczne gierki Władysława
Liczba gości, szukających prawdy objawionej w Trybunce Ludu, rośnie z każdym dniem. Gnomacka — zachęcona powodzeniem najmniejszej gazety na świecie — chciałaby
publikować jeden felieton dziennie. Ale nie uprawia sztuki w systemie „Tak Przemówił Zwieracz” i nie wali z grubej rury, bo jest damą. Gnomacka pisze z namysłem. Musi znaleźć czas na research, czyli przeszukanie zasobów — jak komputer. W języku bardziej ludzkim oznacza to obmacanie korzenia, pnia, konarów, gałązek i liści. Znalezienie sedna i powiązań, przyczyn i skutków.
Ta metoda zaprowadziła Gnomacką aż w czternasty wiek. Oraz do upichcenia felietonu w dwóch częściach: „Polska w słowikach” i „Polska w kurwikach”. Poniosła ją w czasy Polski Jagiellońskiej, którą tak ciepło wspominał Jan Pawel II — jej pierwsza wielka inspiracja. I na powrót w rodzime zagony Trzeciej i Pół RP. Jeśli interesuje was tok rozumowania podpowiem, że skojarzyło jej się kilka kwestii: Lachy i Litwini, marketing polityczny i świeża afera z Renatą Beger oraz PiS, potężna Polska Jagiellońska i jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego, słynne "prowadzanie kur na szczanie" i kurwiki w oczach damy, dla której „seks jest jak owies dla konia”. To słowa własne rzeczonej niewiasty - polityczki. Wystarczy? A więc po kolei.
Platon twierdził, że na świecie nigdy nie zapanuje pokój, jeżeli nie będą rządzić nim filozofowie. Filozofia to nauka mądrości; marketing — filozofia sprzedaży. Wniosek z tego taki, że jeśli władca ma w sobie mądrość filozofa, a umiejętności akwizytora — może liczyć na sukces. W tym kontekście przypomnę dziś postać króla Władysława II Jagiellończyka, który dał początek wielkiej dynastii, a państwu, jakie powstalo z ziem Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego — pozycję jednego z najsilniejszych i najbardziej poważanych mocarstw w ówczesnej Europie.
Trzy zdania dla ustawienia sceny. Zdanie pierwsze: - Jagiellonowie rządzili Polską w latach 1386-1572. Zdanie drugie: - Ich panowanie zostało zapoczątkowane przez małżeństwo Władysława Jagiełły z dziedziczką tronu polskiego Jadwigą Andegaweńską, którą w 1997 papież Jan Pawel II ogłosił świętą. Zdanie trzecie: - Był to okres wielkich sukcesów militarnych, rozkwitu kulturalnego i gospodarczego kraju. Dosyć nudzenia, wracajmy do rzeczy!
Król Władysław był władcą przemyślnym i lekuchno bezwzględnym w realizowaniu swoich wizji. Korzystał z wielu sztuczek, które dziś nazywamy uprawianiem polityki, czy wręcz politycznym marketingiem. Opierając się na duchowieństwie polskim, w 1387 król wprowadził wiarę katolicką w całym Wielkim Księstwie Litewskim. Pod Grunwaldem krwawo rozprawił się z Zakonem Krzyżackim, zajmującym nad Bałtykiem zdobyte ziemie pruskie, polskie i litewskie. Jednak dążył do tego, aby zjednywać, a nie jątrzyć. Stąd też wspaniałomyślnie nakazał odesłać z honorami zwłoki wielkiego mistrza Ulricha von Jungingen i co ważniejszych braci do Malborka. Za udział w walkach z Zakonem i za uznanie męskich potomków Jagielły następcami tronu, Władysław przyznał szlachciurom szereg przywilejów. Za to pokochali go jak rodzonego ojca. Po zwycięstwie grunwaldzkim odbył dwuletnią triumfalną podróż po rozległych terytoriach Litwy, podbijając serca i umysły tłumów. Wiara w młodzież i chęć tworzenia kuźni elit doprowadziła do odnowienia i rozbudowy Akademii Krakowskiej — dzisiejszego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Zjednał sobie żaków i ich rodziny. Triumfalne rządy króla zakończyły się prozaicznie. Któregoś dnia przeziębił się, słuchając śpiewu słowika, i wkrótce potem zmarł. Ot, romantyk...
Król był jednak także pozytywistą, bo czuł konkret. Chrystianizując swój kraj, poszedł na całość. Kiedy pogańscy Litwini nie chcieli odrzucić fałszywych bogów, król nakazał na ich oczach zgasić Wieczny Ogień w Wilnie, a świątynie i ołtarze - zburzyć. Polecił powycinać święte gaje, połamać zagajniki, pozabijać i wytępić wszystkie żmije i węże. Po kilku dniach popisów oratorskich władcy w języku własnym ludu, którego ten chętnie słuchał, naród zgodził się przyjąć wiarę katolicką. W nagrodę za przyjęcie chrztu pobożny król dawał każdej nawróconej duszyczce nowe szaty, koszule i inną odzież wierzchnią z polskiego sukna. Tą troskliwą hojnością i upominkami sprawił, że do świętej wody ściągały licho ubrane tłumy z całego kraju. Ludzi znaczniejszych kropiono wodą osobno, toteż przybywali do Wilna z żonami, dziećmi i krewnymi, aby przyjąć chrzest i poznać artykuły wiary chrześcijańskiej...
Ładne? Też tak uważam, dlatego aż tyle napisałam. Ku pokrzepieniu serc, jakem Henryka. A dlaczego? Polecam lekturę drugiego odcinka tej epopei. Zapraszam do Polski w kurwikach!
